Hybrydowe
Połączenie silnika spalinowego z elektrycznym gwarantuje nie tylko znaczne oszczędności na paliwie. Przy okazji producenci odkryli jeszcze jedną zaletę układu hybrydowego – możliwość wygenerowania naprawdę dużej mocy. Skutek? Auta zebrane na naszej liście rwą asfalt, przyspieszają jak szalone i oczywiście łagodnie traktują środowisko.
Samochody z napędem hybrydowym już dawno przestały być niszą na rynku. W przypadku Toyoty, lidera tej technologii, sprzedaż hybryd na świecie wzrosła o 44 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Liczby pokazują, że obecnie jedna trzecia wszystkich sprzedanych aut japońskiego producenta to hybrydy! Jeszcze dekadę temu Amerykanie mogli wybierać spośród 11 takich modeli różnych producentów, dzisiaj jest ich prawie 50! W sumie mieszkańcy USA kupili już ponad 4 mln samochodów hybrydowych, a ciekawostką jest fakt, że ponad 40 proc. z nich stanowią auta należące do rodziny Toyoty Prius. Polscy kierowcy również przekonali się do ekologicznego napędu. W naszym przypadku najpopularniejszym modelem jest Auris Hybrid, który w pierwszym półroczu 2016 roku odnotował wzrost sprzedaży o ponad 123 proc. i znalazł ponad 2 tys. nabywców.
Samochody hybrydowe powstały, by zniwelować niedoskonałości płynące z niskiej sprawności silnika spalinowego. Nic więc dziwnego, że konstruktorzy wielu marek sięgnęli po to rozwiązanie. Przedstawiamy dziesięć najlepszych i najmocniejszych samochodów hybrydowych na świecie.
Toyota TS050 Hybrid – nowy bolid z nową hybrydą
TS050 jest już trzecim wydaniem japońskiego bolidu. Auto startuje w trwającym właśnie sezonie wyścigów długodystansowych FIA WEC. Czym różni się od poprzednika? Zmieniła się koncepcja napędu hybrydowego. Dla przykładu w miejscu wolnossącego benzyniaka Japończycy zastosowali 2,4-litrową V-szóstkę wyposażoną w doładowanie typu twin-turbo. Wspieraniem jednostki spalinowej zajmują się dwa agregaty elektryczne – każdy zamontowany przy jednej z osi.
Całkowita moc? Toyota TS050 Hybrid jest prawdziwym potworem. W sumie oferuje 1000 koni mechanicznych. Dodatkowo jak na Japonię przystało, konie te są wyjątkowo odporne na trudy jazdy. Auto przed wypuszczeniem na tor WEC zostało przetestowane na dystansie 22 tysięcy kilometrów.
Lexus LS 600h – prywatny odrzutowiec na cywilne drogi
Synonimem najwyższej formy luksusu na rynku motoryzacyjnym są samochody segmentu F. Mają pięknie zaprojektowane sylwetki, wnętrze wykończone z najwyższym pietyzmem i wyrafinowane silniki. Czy jednak może być coś bardziej wyrafinowanego od hybrydy? Właśnie nie. Dlatego superbogaci tego świata z wielką chęcią kupują do swoich flot Lexusa LS 600h.
Pod długą maską limuzyny ukrywa się 5-litrowa V-ósemka i silnik elektryczny. Układ napędowy produkuje w sumie 438 koni mechanicznych – to o 80 koni więcej od BMW i8. Lexus przyspiesza do pierwszej setki w 6,3 sekundy. W tym samym czasie spala w cyklu mieszanym zaledwie 9,3 litra benzyny.
Magią Lexusa dało się zarazić do tej pory kilka sław. Takie auto w swoim garażu ma m.in. Paul McCartney czy król Monako - Albert II.
BYD Tang – najmocniejszy SUV z hybrydą na świecie!
Pod maską tego nowocześnie wyglądającego SUV-a ukrywa się 2-litrowy, doładowany silnik benzynowy o mocy 205 koni mechanicznych oraz dwa motory elektryczne o mocy 150 koni każdy. Po złożeniu układu napędowego w całość, kierowca otrzymuje do dyspozycji 505 koni mechanicznych. To więcej niż do tej pory oferował jakikolwiek hybrydowy SUV, a tym samym więcej niż ma np. Porsche Cayenne S E-Hybrid.
W porównaniu z niemieckim rywalem BYD Tang ma potężną zaletę. Być może nie ujmuje jakością wykonania i być może nie jest tak wyśmienicie wyposażony, jednak ceny auta zaczynają się od zaledwie 48 tysięcy dolarów! A za 190 tysięcy złotych kupić można nieco ponad połowę bazowej wersji Cayenne.
Koenigsegg Regera – 1500-konny dzikus ze Szwecji
Coupe posiada bryłę wykonaną w charakterystycznym dla firmy stylu, ale pod nią ukrywa potwornie mocny silnik… hybrydowy. Co więcej, to obecnie najmocniejsza cywilna hybryda na świecie!
Układ napędowy Koenigsegga Regery składa się z podwójnie doładowanej, 5-litrowej V-ósemki oraz aż trzech silników elektrycznych. Sam motor benzynowy dostarcza mocy na poziomie 1115 koni mechanicznych. Cały układ napędowy oferuje 1500 koni! Po co aż trzy agregaty elektryczne? Dwa zostały ulokowane przy tylnych kołach – pełnią rolę boosterów. Jeden trafił w okolice wału korbowego – w zależności od warunków albo dostarcza mocy, albo zbiera energię elektryczną.
Koenigsegg Regera osiąga pierwszą setkę w zaledwie 2,8 sekundy. Maksymalnie pojedzie nawet 410 km/h. Jednocześnie za sprawą pojemnych baterii i technologii plug-in jest w stanie pokonać 35 kilometrów wyłącznie na napędzie elektrycznym. Ceny zaczynają się od 1,9 miliona dolarów (ponad 7,5 miliona złotych).
Ferrari LaFerrari – włoski rumak czystej krwi w eko-wianku
Ferrari było prawdopodobnie jedną z ostatnich firm, którą analitycy motoryzacyjni mogliby podejrzewać o stworzenie silnika hybrydowego. Włosi nie dość, że skrzyżowali rasowego benzyniaka z agregatem elektrycznym, to jeszcze zrobili to w swoim stylu.
6,3-litrowa V-dwunastka brzmi jak na Ferrari przystało, a jednocześnie dostarcza 789 koni mechanicznych. Wspiera ją jeden agregat elektryczny, którego moc ma wartość 163 koni. W sumie układ napędowy LaFerrari generuje 950 koni. To pozwala autu na osiągnięcie 100 km/h po zaledwie 2,9 sekundy.
Jeżeli myślicie, że Ferrari LaFerrari mógł kupić każdy, to jesteście w dużym błędzie. To miało być auto dla wybrańców! Dlatego zamówienie na ekologiczne coupe mogły złożyć tylko te osoby, którym Włosi wysłali specjalne zaproszenie. Chyba nie warto dodawać, że kandydatura żadnego z 499 wyprodukowanych egzemplarzy nie spotkała się z odmową. Co ciekawe, jedno z aut ma Ferdinand Piech - były szef Grupy Volkswagena i ojciec Bugatti Veyrona.
Icona Vulcano – włoski, ale chiński
Świat motoryzacyjny wreszcie przestał udawać, że chiński rynek nie istnieje. Europejscy producenci sprzedają na nim coraz więcej aut, a niektóre firmy zaczynają w Chinach tworzyć nawet filie. Przykładem jest m.in. Icona, stanowiąca oddział włoskiego biura projektowego. Bardzo płodny oddział, warto dodać. W roku 2013 studio zaprezentowało model Vulcano, który nie ustępuje europejskim konstrukcjom pod względem designu, a jednocześnie jest napędzany nowoczesną hybrydą.
Układ napędowy powstał w wyniku połączenia silnika V8 o mocy 790 koni mechanicznych i 160-konnego motoru elektrycznego. Coupe w 9 sekund jest w stanie osiągnąć prędkość 200 km/h. Icona Vulcano ma być produkowana w ilości dwóch sztuk rocznie. Cena każdej z nich będzie się zaczynać od dwóch milionów euro.
McLaren P1 – brytyjski kunszt i precyzja
Brytyjczycy od dawna planowali stworzenie następcy legendarnego modelu F1. Zastanawiali się jednak, co zrobić, aby nowa wersja coupe identycznie jak poprzednik była w stanie rozpalać wyobraźnię motomaniaków. Recepta na sukces okazała się dosyć prosta – McLaren postawił na mocarny napęd hybrydowy. 727-konny silnik V8 twin-turbo o pojemności 3,8 litra został zestawiony z 176-konnym agregatem elektrycznym. To dało w sumie 903 konie mocy i 979 Nm momentu obrotowego.
McLaren P1 osiąga pierwszą setkę w 2,8 sekundy. 200 km/h pojawia się na liczniku auta po 6,8 sekundy, podczas gdy przy 350 km/h włącza się elektroniczny ogranicznik. Produkcja coupe została określona na 375 egzemplarzy. Każdy z nich jest już oczywiście sprzedany, a średnia cena auta to 1,6 miliona dolarów.
Lexus LC 500h – futurystyczny styl i eko-moc
Lexus przyzwyczaił kierowców do futurystycznego stylu swoich samochodów. LC 500h wyznacza jednak całkowicie nowe standardy. Opływowa karoseria wygląda i agresywnie, i luksusowo, i szykownie. A do tego przypomina dzieło sztuki inspirowane współczesnym wzornictwem.
Oczywiście ładna bryła jest jedynie opakowaniem dla nowoczesnych zdobyczy techniki. Układ napędowy składa się z 3,5-litrowej V-szóstki i silnika elektrycznego. Moc? Ta została określona na 470 koni mechanicznych. Coupe powinno osiągnąć pierwszą setkę w mniej niż 5 sekund. Jednocześnie według zapowiedzi producenta będzie w stanie „spalić gumę” – a tego ponoć nie potrafi żadna inna hybryda.
Porsche 918 – następca Carrery GT w eko-wydaniu
Porsche Carrera GT robiło potężne wrażenie. Mocny roadster rwał asfalt, brzmiał ogłuszająco i zachowywał się dziko w zakrętach. Inżynierowie postanowili powrócić do tej koncepcji, jednak połączyć ją z pokazem technologicznych sił. Właśnie dlatego do napędu auta wykorzystano hybrydę. 4,6-litrowa V-szóstka współpracuje z dwoma silnikami elektrycznymi. Elektryczne AWD daje dostęp do 889 koni mechanicznych. Głębokie wciśnięcie pedału gazu oznacza, że auto osiągnie setkę w 2,8 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi 340 km/h. Świetne osiągi nie przeszkadzają jednak w oszczędności. Zdaniem Niemców Porsche 918 w trybie eko spala w cyklu mieszanym tylko 3 litry benzyny na sto kilometrów.
Honda NSX – powrót po latach
Fani Hondy NSX długo musieli czekać na pojawienie się nowej odsłony tego modelu. Produkcję pierwszej generacji zakończono w 2005 roku, druga pojawiła się dopiero dekadę później. Jej premiera odbyła się na targach motoryzacyjnych w Genewie w 2015 roku.
Do napędu nowej NSX wykorzystano układ hybrydowy składający się z turbodoładowanego silnika V6 o pojemności 3,5 litra oraz trzech silników elektrycznych. Dwa z nich napędzają koła przednie, trzeci umieszczony jest pomiędzy silnikiem a skrzynią biegów. Producent zapowiada moc na poziomie 550 KM.